Prolog


Witam gorąco :) Szalenie cieszę się, że mogę właśnie dziś podzielić się z Wami kolejną częścią większej całości. Zabawa rozpoczyna się na dobre. Maszyna ruszyła, a my nie możemy doczekać się, by pokazać wszystkim, nad czym tak ciężko pracowałyśmy, rozwijając się jednocześnie. 
Dziś, z tego miejsca zapraszam na Prolog, a rozdział pierwszy już w sobotę! 
Liczę na Wasze szczere opinie w komentarzach :)


~Prolog~


      Uśmiech nie schodził z twarzy zakochanego po uszy mężczyzny. To był pierwszy dzień jego nowego życia i ostatni starego. Zamykał za sobą wszystkie drzwi przeszłości, przekluczał je, by oddzielić dawne niepowodzenia, dać nowemu miejsce na nadejście.
      Spojrzał na skromną, białą suknię przyszłej małżonki. Miał ochotę wykrzyczeć światu, jak bardzo ją kocha, jak niemożliwie pięknie w jego oczach wygląda.

      Odkąd ją poznał była marzeniem, marzeniem, które krok po kroku urealniał, dobijając się do jej serca. Małymi gestami zdobywał uznanie w jej oczach i sprawiał, że zapominała o swoich dawnych wyobrażeniach.
      Stawał się, niczym czarodziej, epicentrum jej szarego świata, który dzięki swoim magicznym mocom, kolorował jej życie. Dawał nadzieję i lepsze samopoczucie.

      Nie wywodziła się bowiem z idealnej rodziny, która mogła zapewnić jej tak niezliczone szczęśliwe chwile. Robił to zamiast nich. Zapracowanych, goniących za karierą, niemających krzty czasu, który poświęcić by mogli na spowodowanie uśmiechu u ukochanej jedynaczki. W ich imieniu stawał każdego dnia na wysokości zadania, pokazując jej, jak piękne może być jeszcze życie.

      Studia wcale nie były dla niego najważniejsze, a miłość, jaką obdarzył tę piękną dziewczynę, noszącą pod sercem spuściznę ich ogromnego uczucia. Nie praca, której oboje powinni mieć nad wyraz dużo. Liczyło się coś więcej. Gdy otrzymał od jej ojca błogosławieństwo, zgodę na ożenek, omal nie umarł ze szczęścia.

      Klęczał przed nią, na oczach miał różowe okulary, dzięki którym przytłaczająca rzeczywistość zdawała się nie liczyć, a wady wybranki serca nie miały znaczenia. Wybrał najpiękniejszy z możliwych pierścionek, dar miłości, na który odkładał przez cały rok, by podać jej całe szczęśliwe życie na tacy.

Zabierz mnie tam!
Jestem gotowy, by poczuć!

***

      Kolejny męczący dzień, kolejny egzamin z życia. Zabrał swoje papiery i wyszedł z budynku, w którym ostatnio spędził ogromną ilość czasu. Miał już dosyć. To nie było życie dla niego. Nie umiał tak, jak brat odnaleźć się w tym całym syfie. Ciągle tylko paragrafy, pozwy i znowu paragrafy. Miał tego serdecznie dość!

Mówią mi, że to jest piękne
Wierzę im, ale czy kiedykolwiek poznam prawdziwy 
świat za moją ścianą?

      On sam widział siebie w zupełnie innym miejscu, w różniącej się od Billa, roli. Byli bliźniakami, jednak ich podobieństwo kończyło się w momencie, gdy po wyjściu spod prysznica ubierali się.
      I w końcu trafił. Znalazł się tam, gdzie czuł się dobrze i mógł być sobą. Czy aby na pewno? Projekty, grafika, zdjęcia, filmy, wywiady i obeznanie na rynku.

Wystrzel swoje strzały
Traf ją w serce
Jeśli nie reaguje
Kochaj tego kto Ciebie kocha
Idealna burza
Co cię podnieca?
Możesz mieć to wszystko...

      To było jego szczęście, od którego rozpoczął swoją poważną ścieżkę życiową, niejednokrotnie u boku pięknej przyszłej pani magister od spraw reklam, marketingu, czy PR'u. One zawsze były, czasem jedna, czasem dwie... Pojawiały się i znikały szybciej niż był w stanie wypowiedzieć ich nazwisko... Odchodziły z przeróżnych powodów. Zwykle chodziło o karierę, zmianę miejsca zamieszkania, niezgodność charakterów, czy po prostu najzwyczajniej w świecie zdrady. Gonił wtedy każdą z nich. Nie był w stanie znieść ośmieszenia, wstydu, obrzydzenia i pogardy, jakie do takiej kandydatki na przyszłą żonę odczuwał.

***

      Cieszyła się każdym sukcesem swojego małego skarbu. Odkąd tylko chłopczyk zaczął mówić i chodzić, nieustannie była z niego dumna.
      Sześciolatek dawał jej siłę, by dalej walczyć o ich nowe, lepsze życie. Chciała dla niego znaleźć lepiej płatne zajęcie, które pozwoliłoby jej ustawić ich egzystencję na lepszym poziomie.
      Codziennie sprawdzała, jak mają się sprawy na rynku pracy. Każdego dnia z zawodem zamykała gazetę, wyłączała komputer i wzdychając ciężko chowała twarz w szczupłych dłoniach.
      Nie chciała przy nim płakać... Nie chciała, by patrzył na żal i ból, jaki zadawało im życie.
W końcu jednak i do niej szczęście miało się uśmiechnąć. Miała poznać smak radości i prawdziwej miłości. Tylko, czy cena, jaką przyjdzie jej zapłacić za kilka przyjemnych chwil jest adekwatna do ich wagi?

      Wciąż pamiętała sposób, w jaki potraktował ją John, gdy powiedziała mu o ciąży. Nigdy nie zapomniała pakowanych w pośpiechu walizek, ani wyjazdu na zadupie, w którym skończyła. 
      Dziś była silniejsza.. Była gotowa stawiać czoła przeciwnościom losu, poszukując prawdziwej miłości i szczęścia.

      Bez rodziców, którzy nie byli jej właściwie do niczego potrzebni. Przez ponad sześć lat nie odezwali się do niej nawet słowem... Co prawda mieli swoje powody... Nigdy tego nie kwestionowała, jednak wtedy wymagali od niej więcej, niż byłaby w stanie znieść.

Jestem gotowa, by upaść
Jestem gotowa czołgać się na kolanach, by poznać to wszystko
Jestem gotowa, by się wyleczyć
Jestem gotowa, by poczuć...

      Weszła więc na stronę hotelu, do którego aplikowała. Wydawał się bardzo drogi i piękny.
      - Luksus w czystej postaci. - Pomyślała uśmiechając się do siebie. To było to... Stała praca i w miarę dobra pensja. - Może kiedyś odbijemy się od dna i odnajdziemy w życiu szczęście. Może w jakiś piękny dzień i dla nas zaświeci słońce. - Cieszyła się w myśli, że człowiek z działu HR oddzwonił do niej niemal natychmiast. Miała dobre przeczucia dotyczące tego miejsca.
      Nigdy nie spodziewałaby się tego, co spotka ją tak niedługo.

      Dziś stojąc przed lustrem i patrząc we własne zmarnowane odbicie zastanawiała się, co byłoby, gdyby los się do niej nie uśmiechnął, albo gdyby ona inaczej pokierowała własnym życiem.
      Jak wiele zmieniłoby się bez miłości, którą bezwiednie jej podarował?

Słucham ciebie wpatrzona w twoją twarz
Twoje usta się otwierają
Mów wolno, proszę nie za szybko.

1 komentarz:

  1. Podobają mi się cytaty umieszczone w odpowiednich momentach.
    Czy dobrze się domyślam, że Bill ma żonę? Jestem w szoku i zdecydowanie się na to nie zgadzam! To psuje całe moje wyobrażenie o fabule tego opowiadania i sprawia, że nie mogę liczyć na swoją intuicję.
    Jednak mogę przyznać, że zaciekawił mnie prolog j przechodzę od razu do pierwszego rozdziału. :)

    OdpowiedzUsuń